Nie chciałbyś przejść się po jeziorze i sprowadzić mnie do domu, z powrotem?
Przetarłam zaspane oczy zbudzona przez ostre światło. Przyłożyłam rękę do głowy krzywiąc się z bólu. Nie mogłam sobie przypomnieć gdzie jestem i co się stało, byłam cholernie rozkojarzona i nie potrafiłam się na niczym skupić. Co się ze mną dzieje? Usiadłam powoli rozglądając się, przymrużyłam lekko oczy, by lepiej widzieć. gdzie ja jestem?
- Dzień dobry, księżniczko. - usłyszałam ciche mruknięcie, głos był niski, głęboki i mmm taki seksowny. Spojrzałam w tamtą stronę i ohh.. cóż to za Apollo stał w mym pokoju..
- C-co ty tu.. c-co ja tu..? - szepnęłam jąkając się. Ściągnęłam brwi zdziwiona.
Chłopak roześmiał się dźwięcznie kręcąc głową. - Jesteś niezdarą, kochanie, pamiętasz coś? - spytał troskliwie, na co ja pokręciłam przecząco głową.
- Pamiętam tylko, że wracałam z zajęć baletu.. Pani Santangelo mówiła coś o Ari i burlesce.. a później.. - urwałam tak właściwie nie pamiętając nic więcej. Mężczyzna uśmiechnął się szeroko.
- Przewróciłaś się, piękna i uderzyłaś się w głowę, przespałaś kilka dni, - wyjaśnił spokojnie, a ja skinęłam głową. - a teraz wybacz mi, muszę iść - powiedział spokojnie, po czym ucałował mnie delikatnie w czoło i.. zniknął. Tak nagle.. - Wracam do domu. - usłyszałam jakby znikąd.
Zerwałam się z łóżka z krzykiem, przerażona, rozejrzałam się po pokoju. Byłam sama. W moim pokoju. Przetarłam twarz dłońmi będąc w totalnym szoku. Czegoś mi brakowało, czułam się tak pusto.. ale nie mogło dotrzeć do mnie o co chodzi. Czułam się inaczej, tak.. normalnie, ale tak.. dziwnie.
Mijały tygodnie, a ja znów zatraciłam się w mojej szarej rzeczywistości. Dziś wieczorem studio tańca miała odwiedzić Ari, właścicielka klubu, o której tyle nam opowiadała Pani Santangelo, dziewczyny biegały podniecone ćwicząc, piszcząc i stresując się. Przez ostatnie tygodnie wszystko co ćwiczyłyśmy, wszystkie układy.. wszystko miało nas idealnie przygotować na dzisiejszy dzień. Miałyśmy być perfekcyjne, idealne, jak porcelanowe laleczki, baletnice bez żadnej skazy.
Siedziałam pod ścianą zestresowana rozciągając się.

- Madre divina! - zawołała Pani Santangelo krążąc zestresowana w kółko - Dziewczynki moje, kochane! Ari, sarà presto volontà! Uno, due, alzati, alzati, pratichiamo! - Pani Santangelo klasnęła w dłonie.
Wstałam śmiejąc się pod nosem. To było takie zabawne, zawsze jak się denerwowała krzyczała w swoim ojczystym języku. Zaczęłyśmy od standardowego układu powoli przechodząc do tych trudniejszych figur. Pani Santangelo krążyła dookoła dokładnie obserwując każdy nasz krok. Kiedy skończyłyśmy usłyszałyśmy klaskanie. Wszystkie głowy zwróciły się w stronę drzwi, gdzie stała przepiękna kobieta mniej więcej w wieku Pani Santangelo.

od: nieznajomy
cya, beautiful x
fucker